wtorek, 26 lutego 2008

POLITYKA-NEWS za jednym razem

Chciał zrobić zdjęcie Jaruzelskiemu, ochroniarz złamał mu rękę
Ochroniarz wojskowego szpitala w Warszawie złamał rękę fotoreporterowi, który usiłował sfotografować Wojciecha Jaruzelskiego. Generał opuszczał właśnie szpital po długotrwałej chorobie.
Do incydentu doszło w chwili, gdy Wojciech Jaruzelski wychodził ze szpitala. Do czekającego na generała fotoreportera podbiegł pracownik ochrony. Miała miejsce szarpanina. Ochroniarz wykręcał fotografowi ręce, dusił go i przyciskał do ściany.- Rzeczywiście, taki incydent miał miejsce - przyznaje rzecznik szpitala na Szaserów, pułkownik Wojciech Lubiński. Jak tłumaczy, generał nie chciał by robiono mu zdjęcia. Ponieważ fotograf był na terenie szpitala ochrona musiała interweniować.
Naukowcy: Prozac nie działa
Prozac, antydepresant brany przez 40 mln ludzi na świecie, nie działa. Tak twierdzą naukowcy, którzy opublikowali właśnie wyniki najnowszych badań nad tym najlepiej sprzedającym się na świecie specyfikiem na depresję. Podobnie rzecz się ma z innymi lekami z grupy tzw. antydepresantów - pisze The Guardian.
Grzybowska: Radwańska w Masters? Bardzo możliwe
- Agnieska Radwańska jest już 19 rakietą świata, a w rankingu uwzględniającym tylko wynik z tego roku Polka jest szósta. Jeśli będzie grała tak dalej, to może pod koniec zagrać w turnieju Masters, w którym wystąpi 8 najlepszych tenisistek roku - uważa Magdalena Grzybowska, była świetna tenisistka, a obecnie komentator tenisa.

Hawaje na wyciągnięcie ręki dla studenta
Zagraniczni pracodawcy biją się o polskich studentów, by ściągnąć ich do siebie na wakacyjne programy. A żacy zaczynają wybrzydzać: może słoneczne plaże Atlantic City albo Alaska, a najlepiej Hawaje

Prawdziwe oblężenie przeżyło ostatnio Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego. Setki studentów zainteresowanych wakacyjnymi wyjazdami do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii przyszło na targi pracy i nauki za granicą. Chodzi m.in. o program Work&Travel. Najpierw trzeba trochę popracować w danym kraju (przeważnie w gastronomii czy hotelarstwie), a później za zarobione pieniądze można go zwiedzać. Z wizą do USA nie ma najmniejszego problemu - polscy studenci do pracy latem w amerykańskich kurortach są pilnie poszukiwani!
Problemy techniczne Kubicy na testach
Kierowcy teamu McLaren-Mercedes Lewis Hamilton i Heikki Kovalainen uzyskiwali najlepsze czasy przejazdu jednego okrążenia podczas wtorkowych testów na torze Circuit de Catalunya koło Barcelony. Robert Kubica, mimo problemów technicznych z bolidem, uzyskał piąty i ósmy czas

Otylia: Śmieszą mnie te informacje
- Nie ma mowy o rezygnacji ze startu w mistrzostwach Europy. W przyszłym tygodniu wracam do treningów w wodzie - powiedziała we wtorek w TVN 24 Otylia Jędrzejczak. Doniesienia, jakoby choroba zatok miała ją wyeliminować ze startów, uznała za śmieszne.

Ustawiane przetargi i inne nieprawidłowości w klinice synowej Gierka
W milionach złotych można liczyć straty Kliniki Okulistycznej w Katowicach, spowodowane licznymi nieprawidłowościami. Działały tam mechanizmy korupcjogenne - uznała Najwyższa Izba Kontroli. Placówką kierowała okulistka prof. Ariadna G.-Ł., jedna z największych sław polskiej okulistyki, była synowa Edwarda Gierka.

Wałęsa w środę ma mieć wszczepiony rozrusznik serca
Przebywający w Houston w Stanach Zjednoczonych b. prezydent Lech Wałęsa przejdzie w środę zabieg wszczepienia rozrusznika serca w Klinice Kardiochirurgii Methodist Debakey Heart Center.
Na środę zaplanowane zostało spotkanie Wałęsy z byłym prezydentem USA George'm H. Bushem podczas którego m.in. "przekazane zostanie zaproszenie do odwiedzenia Gdańska w grudniu br. w związku z uroczystościami 25. rocznicy przyznania Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla".

Bartoszewski: Sprawa Kosowa jest skomplikowana
Zdaniem Władysława Bartoszewskiego w sprawie Kosowa Polska powinna utrzymywać się w głównym europejskim nurcie i nie oglądać się na reakcję Moskwy. Profesor podkreślił, że sytuacja nowego państwa jest bardzo trudna.
Nie bójmy się Rosji-To, że to się akurat mało podoba potężnemu państwu, Federacji Rosyjskiej, to oczywiście jest ważny czynnik, ale nie powinno nas to paraliżować - uważa Bartoszewski.
Były szef MSZ przypomniał, że ci sami politycy, którzy krytykują decyzję rządu i obecnego premiera wcześniej potępiali go za rzekomą uległość wobec Rosji - To kto jest do diabła uległy? - pyta Bartoszewski.
Dwaj polscy żołnierze zginęli w Afganistanie
Zabici to st. kpr. Szymon Słowik i st. szer. Hubert Kowalewski. W wypadku lekko ranny został st. szer. Jacek D. - trafił do szpitala w miejscowości Orgun. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do tragedii doszło o godz. 15.45 czasu polskiego, 3 km na południowy zachód od bazy Szarana w prowincji Paktika. Według komunikatu Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych polscy żołnierze wracali z akcji niesienia pomocy humanitarnej, gdy jeden z pojazdów typu HMMWV najechał na minę pułapkę.
St. kpr. Szymon Słowik służył w 16 Batalionie Powietrzno - Desantowym w Krakowie, a st. szer. Hubert Kowalewski w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.
Rodziny poległych i rannego zostały poinformowane o zdarzeniu

Sex Pistols w Polsce. Trzydzieści lat punka Kiedy Johnny Rotten lżył ze sceny królową, niejednemu obywatelowi Zjednoczonego Królestwa świat przewracał się do góry nogami. Sex Pistols używali gitar jak karabinów, a teksty zapisane mieli na sztandarach. Po ich szokującym debiucie w 1976 roku muzyka wyglądała zdecydowanie inaczej. Po trzydziestu latach niegdysiejsi punkowcy przyjadą w lipcu na Open'er do Gdyni.

Siemens - upadek telekomunikacyjnego giganta
Koncern Siemens zapowiedział likwidację tysięcy miejsc pracy w ramach sprzedaży swej przeżywającej trudności branży telekomunikacyjnej SEN (Siemens Enterprise Communications).
W Niemczech zlikwidowanych zostanie do 2 tysięcy miejsc pracy, a w skali światowej - 3800. Z kolejnymi 3 tysiącami pracowników Siemens zamierza się rozstać, znajdując dla nich zatrudnienie w innych firmach, z którymi chce nawiązywać partnerstwo.

niedziela, 24 lutego 2008

ZE SWIATA NEWS

Kuba: Raul Castro nowym szefem państwa

Raul Castro został zgłoszony w niedzielę jako jedyny kandydat na następcę swego brata Fidela poinformowała AFP.
W niedzielę kubański parlament zatwierdził Raula Castro na stanowisku nowego "prezydenta" kraju - w miejsce jego schorowanego brata Fidela, który w miniony wtorek zapowiedział ustąpienie - po 49 latach rządów - z funkcji przewodniczącego Rady Państwa.
Z powodu choroby Fidela, Raul już od 31 czerwca 2006 roku tymczasowo sprawował ten urząd.

Polska nadzieja na Oscara



Polonia amerykańska ma nadzieje, że "Katyń" w reżyserii Andrzeja Wajdy, nominowany do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego, dostanie w niedzielę złotą statuetkę. Liczą też, że film przybliży Amerykanom polską historię, mało znaną w USA.

Większość Polaków w USA nie widziała jednak jeszcze filmu, albo oglądała go tylko na pirackich kopiach, gdyż wciąż nie ma on amerykańskiego dystrybutora.

W plebiscycie internetowym w "New York Times" ponad 150 tysięcy Polaków w kraju i za granicą głosowało za "Katyniem" po apelu ogłoszonym przez nowojorski "Nowy Dziennik", windując go na pierwsze miejsce w grupie pięciu nominowanych.

Odleciał pierwszy samolot na biopaliwo



Pierwszy w świecie pasażerski samolot napędzany biopaliwem wystartował z lotniska Heathrow w Londynie.
Należący do kompanii lotniczej Virgin Atlantic Boeing 747 ze stolicy Wielkiej Brytanii leci do Holandii. Lot ma pokazać, że również transport lotniczy może wykorzystywać alternatywne rodzaje paliw, a jednocześnie wykazać, iż biopaliwa wytwarzają mniejszą ilość spalin od tradycyjnych.
- Ten przełom pozwoli Virgin Atlantic wykorzystywać w samolotach czystsze paliwa o wiele wcześniej, niż się spodziewa - powiedział przed odlotem właściciel tych linii lotniczych Richard Branson. - Pokazowy lot da nam wiedzę na temat tego, czy radykalnie możemy obniżyć emisję dwutlenku węgla - dodał.Niektórzy analitycy uważają, że test paliwa to bardzo pozytywny eksperyment. Inni twierdzą, że to tylko publiczny popis Bransona, kontrowersyjnego miliardera z Wielkiej Brytanii. Kwestionuje się także korzyści środowiskowe wynikające ze stosowania biopaliw.



"Już niedługo Szkocja będzie niepodległa"


Odtwórca roli Jamesa Bonda w siedmiu filmach, zdobywca Oscara i posiadacz dożywotniego tytułu szlacheckiego 77-letni Sean Connery wierzy, że jeszcze za jego życia Szkocja będzie niepodległym państwem - podała szkocka prasa.
Connery, który na przedramieniu ma wytatuowany napis "Scotland Forever" deklarował wcześniej gotowość powrotu do Szkocji, gdy kraj odzyska niepodległość utraconą w 1707 r. na skutek unii z Anglią.

Odtwórca roli agenta 007 ma za sobą ponad 40-letnią karierę aktorską i Oscara za rolę w filmie "Nietykalni". W młodości pracował m. in. jako roznosiciel mleka i model pozujący studentom w edynburskiej akademii sztuk pięknych. W 2001 r. za swoje aktorskie osiągnięcia otrzymał od Elżbiety II tytuł szlachecki.

POLITYCY W OBLICZU POLITYKI

Tusk: rosną nadzieje Polaków na normalne życie

W czasie stu dni startu dalece nie wszystko udało się nam zrobić, ale nadzieje Polaków na normalne, dostatnie życie nie zmalały, a zwiększyły się - mówił premier Donald Tusk podsumowując 100 dni pracy swojego rządu.
Premier zapewnił, że dzięki konsekwentnej polityce jego rządu, stać Polskę na to by w 2015 roku znalazła się wśród 10 najbogatszych państw Unii Europejskiej. Zapowiedział, że wszyscy Polacy, w tym pracownicy sfery budżetowej mogą liczyć na spełnienie swoich postulatów, jednak zastrzegł, że nie będzie podwyżek płac wymuszonych przez strajki i protesty.

Przedstawiciele gabinetu Donalda Tuska podkreślają, że ich celem jest znaczące zwiększenie dobrobytu Polaków. Szef Gabinetu Politycznego premiera Sławomir Nowak, który przedstawił plany rządu, mówił o gotowych i przygotowywanych założeniach mających wpłynąć na aktywizację zawodową Polaków. Jest wśród nich projekt "Solidarność pokoleń 50+", który ma doprowadzić do zwiększenia zatrudnienia wśród osób po 50-tym roku życia. Kolejną propozycją rządu jest projekt pod nazwą "Powrót do domu", zakładający wprowadzenie korzystnych rozwiązań fiskalnych i ułatwień dla osób powracających z emigracji zarobkowej.

Marcinkiewicz liczy na fotel premiera po Tusku?

Jarosław Kaczyński uważa, że Kazimierz Marcinkiewicz, który ocenił obecny rząd na mocną czwórkę, "zaleca się" do Platformy Obywatelskiej, bo "na coś liczy".

- Jestem przekonany, że on po prostu na coś liczy. Chodzą takie wieści, że w pewnym momencie Donald Tusk wycofa się ze stanowiska premiera, bo to jest takie stanowisko niszczące - powiedział Kaczyński.

- Wtedy zostaną otwarte drogi dla innych. Być może, że wśród nich - tych, którzy mają nadzieję - jest także Kazimierz Marcinkiewicz. W związku z tym, można powiedzieć, zaleca się do Platformy Obywatelskiej. Zaleca się taką dość prostą metodą, ale bywa ona skuteczna - dodał.

- Marcinkiewicz jako specjalista od PR-u rzeczywiście jest dobry - tutaj i Donald Tusk, który w tej dziedzinie też może odbierać nagrody, mógłby się sporo nauczyć. W realnej polityce szło mu trochę gorzej - mówił Kaczyński.

J. Kaczyński: Mam nadzieję, że te złe oczy Tuska się skończą

- Mam nadzieję, że ta agresja, te złe oczy się skończą - tak komentował dzisiejsze wystąpienie premiera Donalda Tuska prezes PiS Jarosław Kaczyński. Odpowiadając na podziękowania Tuska dla mediów i opozycji, powiedział, że również dziękuje za te słowa, ale oczekuje czynów. Podkreślił, że w tym, co mówił dziś premier, były też dobre rzeczy.

PIS NIE ODPUSCI WLADZY WIE CO STRACIL..........

sobota, 23 lutego 2008

OJ BRAT NIE MOZE SIE POGODZIC ZE PRZEGRAL...MY GO NIE CHCEMY JUZ

Wyście mnie porównywali do Putina. Ale jeżeli w ogóle sięgać po taką analogię, to Putina przypomina Tusk, nie zaś ja - mówi Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Newsweeka".


Kto bardziej przypomina Putina: Tusk czy Kaczyński?

Jarosław Kaczyński zarzuca telewizji publicznej upolitycznienie. - Dzisiaj TVP jest o wiele bardziej prorządowa niż kiedykolwiek za czasów PiS - mówi Kaczyński w wywiadzie. Warto przypomnieć, że prezesem TVP jest Andrzej Urbański - b. szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i b. wiceprezydent Warszawy z ekipy PiS.
W opublikowanym przez "Newsweek" fragmencie rozmowy Kaczyński zaskakuje pytany o Donalda Tuska: - W pewnych sytuacjach, gdy chodzi o jego interesy, Tusk traci całkowicie panowanie nad sobą i wychodzi z niego coś niedobrego. Te dzikie oczy...
Prezes PiS nie precyzuje jednak o jakie dokładnie sytuacje chodzi.

Są dowody, że księżna Diana zginęła w wyniku spisku?


Mohamed al-Fayed, ojciec Dodiego, oświadczył w poniedziałek, że fakt zatajenia notatki, według której Diana obawiała się spisku na swoje życie, dowodzi, iż księżna i jej przyjaciel zostali zamordowani w Paryżu w 1997 r.

Mohamed al-Fayed odniósł się do notatki, którą ze spotkania z Dianą w 1995 roku sporządził jej doradca prawny lord Mishcon. Ten przekazał ją brytyjskiej policji kilka dni po tragicznej śmierci Diany 31 sierpnia 1997 r. Notatka ujrzała jednak światło dzienne dopiero w 2003 roku, gdy były kamerdyner Diany Paul Burrell upublicznił jej list. Diana twierdziła w nim, że książę Karol planował pozbawić jej życia właśnie w wypadku samochodowym. W styczniu pisały o tym brytyjskie gazety.

Diana "mówiła, że zginie w wypadku samochodowym, i to właśnie przydarzyło się jej i mojemu synowi" - mówił ojciec Dodiego. W Londynie toczy się właśnie postępowanie wyjaśniające okoliczności śmierci Diany.

Al-Fayed od dziesięciu lat twierdzi, że Diana i Dodi padli ofiarami morderstwa; w spisek zamieszane miały być brytyjskie służby specjalne i książę Filip, mąż Elżbiety II.

Ojciec Dodiego oświadczył, że Diana miała "dowód na to, że jej życie było zagrożone". Miały nim być listy od księcia Filipa, które zaginęły.

Jego zdaniem kierowca Henri Paul, który także zginął w wypadku i u którego stwierdzono alkohol, był częścią spisku. W kieszeni kierowcy znaleziono 20 tys. franków - kontynuował al-Fayed.

Oświadczył też, że Diana była w ciąży i para zamierzała wkrótce ogłosić zaręczyny.

Al-Fayed powtórzył także, że jest przekonany, iż książe Filip jest "rasistą i nazistą" i nie mógłby zaakceptować małżeństwa Diany z Arabem i muzułmaninem.

Według Mohameda al-Fayeda, w spisek zamieszany był także książę Karol; chciał on w ten sposób utorować sobie drogę do poślubienia Camilli Parker Bowles.

(PAP)

piątek, 22 lutego 2008

KSIADZ RYDZYK





HM..
W 1997 r. ojcowie Tadeusz Rydzyk i Jan Król kupili upadającą bydgoską gazetę.
Po roku gazeta upadła .
Mechanizm był podobny jak w przypadku nieco późniejszego zakupu za pieniądze ze świadectw udziałowych akcji spółki ESPEBEPE. Po przejęciu jej przez o. Króla spółka zbankrutowała i Radio Maryja straciło kilka milionów złotych.

Ks. Rydzyk wybrał tanią, przeżywającą kłopoty firmę, ks. Król przyniósł pieniądze, ale interes nie wypalił.

Tanią firmą był "Ilustrowany Kurier Polski". Wychodzący od 1945 r. ogólnopolski organ Stronnictwa Demokratycznego miał w PRL ponad 100-tysięczny nakład i redakcje od Gdyni po Kraków. Gazetę drukowano w Bydgoszczy.

Po 1989 roku "IKP" zmieniał właścicieli (jeden z nich trafił później do więzienia za produkcję wódki z rozpuszczalnika do lakieru stolarskiego) i zmniejszał zasięg. Wiosną 1997 r. - gdy o. Rydzyk rozpoczął zbiórkę pieniędzy i świadectw NFI "na Stocznię" - gazeta należała już do przedsiębiorcy z Torunia i rozchodziła się tylko na Kujawach.

Nakład spadał, toruński biznesmen szukał inwestora. Dyrektor Radia Maryja zadeklarował chęć odkupienia "Kuriera" w całości. Transakcję - opisywaną już m.in. przez "Gazetę" i "Rzeczpospolitą" - przeprowadzono w bydgoskiej drukarni "IKP" w sierpniu 1997.

Z ks. Rydzykiem przyjechał wtedy o. Jan Król. Przywiózł luźne banknoty zapakowane w czarną dyplomatkę i w parę reklamówek.

Więcej marności, ojcze Janie

- Było tego kilkaset tysięcy złotych - wspomina jeden z uczestników spotkania. - Na polecenie ks. Rydzyka "proszę o marności", ojciec Król wysypał na stół zawartość walizki. Dyrektor Radia Maryja powiedział wtedy: "Więcej marności, ojcze Janie". Posypały się pieniądze z kolejnych reklamówek.
Właściciel "Ikapa" zaniemówił. Odsunął od siebie górę banknotów i poprosił, by ks. Rydzyk przekazał mu pieniądze przelewem. Ale ojciec dyrektor odepchnął stosik z powrotem i zaczął tłumaczyć, że w bankach "pracują wścibskie urzędniczki", które będą pytały, skąd pochodzą "marności".
"IKP" został kupiony nie na samego ks. Rydzyka, ale na ojca Stanisława Golca, leciwego redemptorystę z Wrocławia.
Dyrektor Radia Maryja zaczął inwestować w gazetę. Kupił nowe komputery, zafundował dziennikarzom szkolenia w swojej - właśnie tworzonej - toruńskiej uczelni medialnej.
- Ale jednocześnie kazał wycofać z "Kuriera" kolorowy magazyn telewizyjny i ogłoszenia agencji towarzyskich, których mieliśmy pełno - mówi były dziennikarz "IKP", szef jednej z lokalnych redakcji. - Sprzedaż gazety zaczęła gwałtownie spadać - pod koniec rządów ks. Rydzyka rozchodziło się już tylko kilka tysięcy. Ile - tego nawet my nie wiedzieliśmy, bo nowy wydawca wycofał "Kurier" ze Związku Kontroli Dystrybucji Prasy.
O. Rydzyk utrzymał "IKP" przez rok - do wypadków w Tormięsie.
Dziennikarze się buntują, gazeta pada
W sierpniu 1998 o. Rydzyk odwiedził pracowników strajkującej toruńskiej rzeźni. Wizytę próbowała filmować telewizja publiczna, o. Rydzyk sobie tego nie życzył. Popchnął dziennikarza. Nazajutrz wszystkie lokalne gazety podały: zakonnik zaatakował ekipę TVP. Tylko "Kurier" napisał: to ekipa TVP zaatakowała księdza.
W proteście przeciw kłamstwu kilkunastu dziennikarzy "IKP" rozesłało do mediów oświadczenie, w którym odcięli się od stanowiska własnej redakcji.

Dwa miesiące później redemptorysta sprzedał gazetę spółce Orbi. Protestujący dziennikarze nie dostali angażów od nowego właściciela. Autor tekstu oskarżającego ekipę TVP o pobicie zakonnika został nowym naczelnym.

- W redakcji nikt nie miał wątpliwości, że Orbi to spółka związana z o. Rydzykiem - opowiada dalej dziennikarz "IKP". - Ojciec dyrektor i ojciec Król przyjeżdżali na redakcyjne uroczystości, byli na wigilii. Ale finansowo szło coraz gorzej.

Orbi przestało płacić za dziennikarzy ZUS, później zabrakło i na pensje. Bankrutującą gazetę przejęła za bezcen nieistniejąca już giełdowa spółka 4media. Ostatni numer "IKP" ukazał się w styczniu 2003 r.





Radio Maryja wzięło pieniądze dla siebie
Wczorajszy "Nasz Dziennik" ujawnił, że za pieniądze, które słuchacze Radia Maryja wpłacali na ratowanie Stoczni Gdańskiej, powstało imperium medialne redemptorystów
O. Tadeusz Rydzyk chciał odkupić Stocznię w 1997 r. Zorganizował akcję zbierania świadectw NFI oraz udostępnił subkonto Społecznemu Komitetowi Ratowania Stoczni Gdańskiej. Na zbiórkę, z której nigdy się nie rozliczył, nie miał pozwolenia MSW. Od lat powtarza, że pieniądze "zostały wydane w zbożnym celu".

Po naszych tekstach o nieudolnym inwestowaniu części pieniędzy ze zbiorki w akcje spółek giełdowych (pozostały po tym milionowe długi) i kupnie podupadającego "Ilustrowanego Kuriera Polskiego", który przyniósł same straty, wczoraj "Nasz Dziennik" ujawnił, na co poszły pieniądze ze zbiórki. Ile ich było - redemptoryści nigdy nie ujawnili, ale według nieoficjalnych szacunków mogło to być do 100 mln dolarów i nawet ok. miliona świadectw.
Feliks Pieczka, przewodniczący Komitetu Ratowania Stoczni, przyznał we wczorajszym "Naszym Dzienniku", że na Stocznię nie trafiła ani złotówka: "Osoby, które zdeponowały pieniądze na subkoncie, jako ich właściciele, mogły nimi zadysponować. I mając zaufanie do o. Rydzyka, przekazały je na Radio Maryja. Wiedziały bowiem, że Radio Maryja wykorzysta te pieniądze w szlachetnym celu".

Za te środki powstała Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, rozbudowane zostało Radio Maryja i Telewizja Trwam. "Trzeba tylko Bogu dziękować, że pieniądze, które nie mogły być przeznaczone na ratowanie Stoczni Gdańskiej, zostały bardzo dobrze wykorzystane, i to na polecenie ich właścicieli. To jest powód do chwały dla tych, którzy te pieniądze złożyli i dla ojca Tadeusza Rydzyka" - powiedział Pieczka.
"Nasz Dziennik" zapewnia, że każdy wpłacający mógł wycofać pieniądze, gdy okazało się, że nie będzie można wykupić Stoczni, że w biurze Radia Maryja w Toruniu jest tego rzetelna dokumentacja.

CZY POLSKA BEDZIE MIALA PROBLEM



Polska będzie miała problem

Sytuacja na rynku pracy stopniowo się poprawia, ale niektóre kraje radzą sobie dużo lepiej, niż inne. Problemem, także w Polsce, jest wciąż bezrobocie wśród kobiet i osób starszych - wynika z opublikowanego w piątek raportu Komisji Europejskiej.


"Zatrudnienie wzrosło w imponujący sposób w zeszłym roku" - głosi raport, który ministrowie ds. zatrudnienia mają przyjąć 29 lutego na posiedzeniu w Brukseli.Z dokumentu wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat utworzono w UE prawie 6,5 mln nowych miejsc pracy. W 2008 roku prognozowany jest spadek stopy bezrobocia poniżej 7 proc., co oznacza najniższy wskaźnik od połowy lat 80."Bezrobocie strukturalne spadło o jedną trzecią od 2004 roku, a stopa zatrudnienia w UE, obecnie wynosząca 66 proc., zbliża się coraz bardziej do naszego ogólnego celu: zatrudnienia na poziomie 70 proc. Od 2005 roku wszystkie państwa członkowskie przeprowadziły istotne reformy, ale niektóre - w sposób bardziej zdecydowany. Musimy podwoić wysiłki" - oświadczył unijny komisarz ds. zatrudnienia Vladimir Szpidla.KE zauważa m.in. poprawę sytuacji na polskim rynku pracy. Według unijnych statystyk (na skutek innej metodologii różnią się od danych polskich) w ubiegłym roku bezrobocie spadło z 11,8 do 8,1 proc., co jest największym spadkiem spośród wszystkich krajów UE. KE uważa, że ten trend będzie kontynuowany, choć w wolniejszym tempie. Da bowiem o sobie znać brak rąk do pracy w niektórych sektorach.Polska nie wypada tak dobrze jeśli chodzi o odsetek zatrudnienia kobiet. Jest to wciąż poniżej 50 proc. (unijny cel na rok 2010 to 60 proc.), zaś starszych pracowników (55-64 lata) - poniżej 30 proc. (unijny cel - 50 proc.) i jest najniższy w Europie. Całkowity odsetek osób zatrudnionych, także jest najniższy w UE i wynosi ok. 55 proc.Rekomendacje dla Polski, które mają być przyjęte przez ministrów, to m.in. działania aktywizujące narażone na ubóstwo grupy, m.in. poprzez rewizję systemu świadczeń społecznych oraz wdrożenie strategii uczenia "przez całe życie" i dostosowanie systemu edukacji i szkoleń do oczekiwań rynku pracy.Już wiadomo, że cele dotyczące zatrudnienia wyznaczone na rok 2010 w ramach unijnego planu wzrostu konkurencyjności gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy (tzw. Strategia Lizbońska) nie zostaną zrealizowane. By dojść do wyznaczonych pułapów, w UE musiałoby powstać dodatkowych 20 mln miejsc pracy. Tymczasem do 2009 roku przewiduje się "zaledwie" 5 mln.Także innych celów przyjętej w 2000 roku Strategii Lizbońskiej nie udaje się osiągnąć. Jest jasne, że UE nie stanie się, jak planowano, najbardziej konkurencyjną gospodarką na świecie do 2010 roku. Ale KE jest zdania, że zrewidowana Strategia Lizbońska przynosi rezultaty, więc w grudniu przedstawiła założenia tego programu na lata 2008-10. Wdrożenie nowego "cyklu" ma być głównym tematem marcowego szczytu UE w Brukseli.







Nawet co piąty Polak wracający z emigracji może nie poradzić sobie psychicznie z otaczającą go rzeczywistością. Stresują go niskie zarobki, arogancja w pracy i urzędach, a nawet szarość za oknem




Wśród polskich emigrantów, którzy wyjechali po 2004 r., przeważają dwudziestolatki. Wielu opuściło Polskę tuż po szkole średniej lub studiach. Pierwsze kroki w dorosłym życiu i doświadczenie zawodowe zdobywali w Wielkiej Brytanii lub Irlandii. Tam dowiadywali się, jak podpisuje się umowę o pracę, zakłada konto w banku i wynajmuje mieszkanie. Przyzwyczaili się, że wszystko załatwia się szybko i sprawnie, a po pracy idzie do pubu i generalnie pędzi pozbawione większych problemów życie. Według ostatnich informacji Centrum Stosunków Międzynarodowych przynajmniej połowa z nich właśnie szykuje się do powrotu. Dla wielu z pierwszych, którzy się na to zdecydowali, zderzenie z polską rzeczywistością okazało się bardzo bolesne. Żeby sobie z tym poradzić, szukają pomocy u psychologów. - Pierwszy pacjent pojawił się prawie rok temu. W tej chwili na stałej terapii mam trzech, kilku przychodzi na konsultacje. Kolejni jeszcze nie wrócili na stałe, a już telefonicznie zabukowali sobie wizytę - mówi psycholog dr Iwona Tyrna-Łojek z Katowic. Jakiej liczby osób może dotyczyć poemigracyjny stres? Badań jeszcze nikt nie prowadzi, ale eksperci nie mają wątpliwości, że psychiczne kłopoty związane z przeprowadzką będą dotyczyły coraz większej ilości powracających. Być może nawet 10-20 proc. - Biorąc pod uwagę skalę emigracji z ostatnich kilku lat [ok. 2 mln osób], należy się spodziewać, że korzystających z terapii będzie coraz więcej - twierdzi Wojciech Anczurowski z Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Było szaro, jest szaro Co tak dołuje powracających emigrantów? - W Wielkiej Brytanii przyzwyczaiłem się do tego, że nawet z szefem każdy z pracowników jest tam na ty. Można z nim omówić każdy problem, a po pracy pójść do pubu - mówi Andrzej Szablewski (27 l.), który w grudniu wrócił z Londynu. - W Polsce mój przełożony uważa się za boga, a ludzi traktuje jak śmieci.Stosunki w pracy i arogancja, z którą na "dzień dobry" spotkał się w polskich urzędach, wywołały u niego taki stres, że zdecydował się na wizytę u psychologa. - W Irlandii urzędnik staje na głowie, żeby petentowi pomóc. W Polsce traktują człowieka jak intruza. Ale najbardziej dołujące jest to, że za taką samą pracę tam dostaje się kilkakrotnie większą pensję niż w Polsce - mówi rozgoryczona Aleksandra Koryncka, która miesiąc temu wróciła z Cork. Inni nie mogą się pogodzić z tym, że ich rodzinna miejscowość jest wciąż tak samo szara jak przed ich wyjazdem. Wielu denerwuje, że w Polsce wszystko jest gorsze niż na Wyspach. - Są też tacy, którzy już wracają zestresowani. Na emigracji im się nie powiodło i przyjechali z niczym. Kolejni przeżywają rozstanie z ukochanym, który pozostał za granicą - mówi psycholog Anna Szymańska z Warszawy, która też ma pacjentów emigrantów. - Moi pacjenci jeszcze nie zdecydowali o powrocie, ale w czasie wizyt w Polsce przychodzą na konsultacje. Są młodzi, wykształceni, dobrze tam zarabiają, a mimo to trudno im się przyzwyczaić do nowego kraju - dodaje Aleksandra Sendal, psycholog z Wrocławia. Najważniejsze, co podkreślają psychologowie, że emigranci już nie krepują się skorzystać z porad specjalistów. Przy ich pomocy mogą przeanalizować swoje mocne i słabe strony charakteru i na nowo określić życiowe cele. Gdy to się uda, łatwiej im się będzie oswoić się z powrotem.
Źródło: Metro


POLECAM NASZYM RODAKOM MIGRANTOM NA CALYM SWIECIE TEN LINK MOZNA ZOBACZYC CO PRAWDA TYLKO JEDEN JAK NA RAZIE POLSKI KANAL POLONIA, ALE DZIALA

Czy Hitler narysował Pinokia?
2008-02-22


Dyrektor muzeum w Norwegii twierdzi, że odnalazł cztery rysunki, których autorem jest Adolf Hitler. Rysunki przedstawiają królewnę Śnieżkę, krasnoludki i Pinokia.
William Hakvaag, dyrektor muzeum wojny, które znajduje się na północy Norwegii poinformował, że jest w posiadaniu czterech rysunków, narysowanych przed laty przez Adolfa Hitlera. Hakvaag na aukcji w Niemczech kupił obraz, sygnowany: A.Hitler. Pod obrazem, jak twierdzi, były ukryte 4 rysunki, sygnowane: A.H. i A.Hitler. Rysunki przedstawiają postacie z kreskówek Disneya, są na nich Królewna Śnieżka, krasnoludki i Pinokio. Badania przeprowadzone przez Hakvaaga wskazują, że rysunki powstały w 1940 roku, a kreska jest podobna do odręcznych próbek pisma Hitlera. Niezależni eksperci na razie nie potwierdzają tych rewelacji. Jak wiadomo, Adolf Hitler zanim zajął się polityką, miał zamiłowanie do rysowania i próbował zarabiać jako malarz.Na ilustracji: Adolf Hitler, źródło: Wikipedia

KAWALY O BABACH

Przychodzi baba do lekarza. - Panie doktorze, wyrostek mi dokucza. - Kopnij pani gówniarza, to się odczepi!

Przychodzi baba do lekarza, ten ją zbadał i mówi: - Ma pani raka! - O Boże! To co mam robić? Co mi pan zaleca? - Niech pani robi okłady z błota! - A to pomoże? - Nie, ale może przyzwyczai się pani do ziemi..

Przychodzi baba do lekarza okulisty: - Proszę przeczytać tę największą literę na tablicy. - A gdzie jest ta tablica?

Przychodzi baba do lekarza z piłą tarczową w dupie. - Co pani jest? - Rżnę się na okrągło!

Przed zbadaniem baby lekarz pyta: - Ile ma pani lat? - Zbliżam się do czterdziestki. - A z którego kierunku?

Przychodzi baba do lekarza: - Panie doktorze źle się czuje. Lekarz zbadał babę - Niech pani codziennie rano na czczo wypija jedno jajko. - Panie doktorze, ale ja nie znoszę jajek. - A kto je pani każe znosić?


Wszczęto śledztwo w sprawie "taśm o. Rydzyka"

Śledztwo w sprawie tzw. taśm o. Tadeusza Rydzyka wszczęła Prokuratura Rejonowa Centrum-Zachód w Toruniu. Zgodnie z decyzją sądu, badany jest tylko wątek ewentualnego publicznego znieważenia narodu żydowskiego. Postępowanie prowadzimy po uwzględnieniu przez sąd zażalenia Związku Wyznaniowego Gmin Żydowskich na odmowę wszczęcia śledztwa. Kwestia czy doszło do znieważenia prezydenta RP jest prawomocnie rozstrzygnięta - powiedział prokuratur rejonowy Mariusz Rosiński. (W sprawie tej prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z powodu "braku ustawowych znamion czynu zabronionego").

W najbliższym czasie mają zostać przesłuchani pierwsi świadkowie. Najpierw mają zostać przesłuchani przedstawiciele Związku Wyznaniowych Gmin Żydowskich. Szef toruńskiej prokuratury podkreślił, że w ramach śledztwa prowadzone są czynności wskazane przez sąd. Nagrania wykładów o. Rydzyka dla studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu ujawnił w lipcu zeszłego roku tygodnik "Wprost". Padały w nich m.in. stwierdzenia, że o. Rydzyk czuje się oszukany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według "Wprost", pod adresem żony prezydenta padły słowa zakonnika: "Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza". Z nagrania wynika, że o. Rydzyk miał też powiedzieć, że "sprawa Jedwabnego służyła tylko temu, by środowiska żydowskie mogły wyłudzić od Polski 65 mld dolarów". Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Centrum-Zachód, rozpatrując sprawę pod kątem ewentualnego publicznego znieważenia prezydenta RP i ludności narodowości żydowskiej. Jednak odmówiła wszczęcia śledztwa z powodu "braku ustawowych znamion czynu zabronionego". Zażalenie na postanowienie prokuratury złożył Związek Wyznaniowy Gmin Żydowskich. Prezydent nie skorzystał z takiej możliwości. (aka,sm)

RYDZYK CDN

Ojciec Rydzyk i Radio Maryja znowu pod ostrzałem
o. Tadeusz Rydzyk (fot. AFP)Niemiecka gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ponownie w obrzydliwy sposób zaatakowała Radio Maryja i ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka - informuje "Nasz Dziennik". Według gazety, po raz kolejny niemieccy czytelnicy mogli przeczytać obraźliwe sformułowania i fałszywe oskarżenia wobec toruńskiej rozgłośni. Autor artykułu przyznał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że większość informacji na temat Radia Maryja i jego dyrektora zdobywa z polskich mediów, gdyż sam rzadko słucha tej katolickiej rozgłośni.
Jak pisze "ND", warszawski korespondent Niemieckiego "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Konrad Schuller, używając oszczerstw, próbuje przekonać czytelników o tym, jakoby Radio Maryja głosiło nienawistne hasła wobec narodu żydowskiego. Autor nie waha się imputować, że na antenie Radia Maryja są antyniemieckie i antysemickie tony, które - jak twierdzi - znacznie przewyższają duszpasterską rolę tej rozgłośni. "FAZ", z nieukrywaną satysfakcją odnotowuje, że prokuratura w Toruniu, na podstawie zawiadomienia gminy żydowskiej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, mającego polegać na "podjudzaniu do nienawiści narodowej", wszczęła wobec Radia Maryja postępowanie wyjaśniające - zauważa "Nasz Dziennik". (PAP)